Gdy ostatnio byłam w stacji krwiodawstwa 10 minut po otwarciu, przede mną była 40-osobowa kolejka. Przy takim tłumie nasuwa się pytanie - co tu można wygrać?
W tym tygodniu ważne dla wielu święto. A nawet jeśli go nie obchodzicie, trudno je przegapić. Z tej
okazji mam dla Was post, który z miłością jest związany. Z miłością do siebie i do ludzi, nawet jeśli nie zawsze ich lubimy. Z przymrużeniem oka mam dla Was kilka powodów, dla których cieszę się, że jestem krwiodawcą. Taki klub jak HDK to nie byle co!
To jedziemy - dlaczego warto być krwiodawcą według Klawej Warszawianki?
1) regularna donacja podnosi odporność. Serio. Organizm uczy się szybciej regenerować, aby odbudować oddaną krew. Dzięki temu zwalcza szybciej infekcje i trudniej łapiecie choróbska. Jest połowa lutego, a ja nawet raz nie miałam w tym sezonie kataru. A to wszystko dzięki donacjom, sprawdzone info! Więcej szczegółów zdradzi Wam Ruda czyta! 😉
2) zasługujesz na bardziej "fancy" śniadanie idealne do #foodporn. Byle było lekkostrawne i bez tłuszczów zwierzęcych.
3) przechodzisz dokładne badania krwi, możesz poprosić o kopię! Jeśli boisz się igieł tak jak ja, to jedno kłucie mniej w roku jest tego warte!
4) poznajesz całkiem nowych, różnorodnych ludzi. I do każdego możesz tu zagadać i wcale nie jest to dziwne - wszyscy tak robią!
5) wzrasta świadomość własnego ciała i zdrowia - dbasz już nie tylko o siebie. Lekarze w stacji prowadzą bardziej kompleksowy wywiad niż inni, czytają to, co napiszecie w ankiecie i zadają pytania, na które wielu innych nigdy by nie wpadło. Bo czy dentysta Was pyta jak Wasze oczy, internista pyta o partnerów seksualnych a ginekolog weryfikuje, gdzie byliście na wakacjach i czy nie przywieźliście stamtąd pamiątek w postaci jakiegoś wirusa czy bakterii? Jeśli nie jest to związane bezpośrednio z przyczyną wizyty, się nie zdarza. A w każdym razie ja nigdy tak nie trafiłam.
6) zyskujesz dodatkowy dzień wolnego w dniu donacji. Nie można go wykorzystać na sport i intensywny wysiłek fizyczny, ale spacer po ulicach zalanych promieniami słońca w godzinach, które normalnie spędziłbyś w pracy - bezcenne.
7) wzrasta Twój status i możesz szpanować. To takie +100 do zaj*tości. Ale z plasterkiem za bardzo bym się nie obnosiła, chociaż można.
8) dojeżdżasz z daleka? Należy Ci się zwrot kosztów dojazdu. Szczegóły znajdziesz tu.
9) masz wymówkę, aby dzień wcześniej iść spać o rozsądnej, ludzkiej porze, i się wyspać, niezależnie od stosu rzeczy do zrobienia. Na donacji masz być WYSPANY i WYPOCZĘTY.
10) KrewKarta to taki gadżet, który, mam nadzieję, nigdy nie będzie Wam potrzebny, jednak warto go mieć. Potwierdza to Waszą grupę krwi i w razie potrzeby transfuzji skraca czas na jej oczekiwanie - pomijany jest krok badania Waszej grupy krwi. Stacja krwiodawstwa już to zrobiła i macie to potwierdzone na KrewKarcie. Tu więcej szczegółów, po co w ogóle się w to bawić.
11) zyskujesz dostęp do mnóstwa rabatów i zniżek dostępnych tylko dla dawców. Możesz też wygrać weekend w górach lub na Mazurach. Szczegóły i lista miejsc na stronie Dawcom w darze. W chwili obecnej jest zarejestrowanych już ponad 1100 punktów: od fryzjera, przez piekarnie, aż do hoteli i miejsc noclegowych. Nic tylko szaleć!
12) masz okazję wrócić do ubiegłorocznych wakacji. W ankiecie wypisujesz wyjazdy zagraniczne z ostatniego roku - idealny moment, aby odświeżyć sobie wspomnienia, gdy za oknem szaro i zimno!
13) możesz w PIT odliczyć darowiznę za oddane składniki krwi. Wystarczy w dowolnej stacji krwiodawstwa poprosić o zaświadczenie do US za ubiegły rok i już. I choć jest tam wpisana pewna kwota, to Wasza dobroć jest bezcenna. Pamiętaj, dobro wraca!
14) zbierasz punkty, które wymieniasz na nagrody. Skoro i tak oddajesz krew bądź jej składniki, to możesz to robić zawinięta w sygnowany logiem kampanii koc z kubkiem krwiodawcy w dłoni. No chyba że wolisz zakładki książkowe, takie gadżety też są!
15) na miejscu przy donacji przywdziewasz stylowy fartuch a już na wstępie dostajesz sygnowaną własnym nazwiskiem bransoletkę - gdzie indziej takie cuda?
16) dostajesz komplet czekolady, coś słodkiego na miejscu i jeszcze kawę/czekoladę/herbatę w miłym towarzystwie! W erze diet, postanowień noworocznych i innych jest to idealny pretekst, aby sobie pozwolić na coś wymarzonego. Koniecznie z cukrem (i lukrem)!
17) w stacjach są organizowane różne dodatkowe rozdawajki: czasem to jojo, innym razem bilet do ZOO, a permanentnie - książki!
18) No i najważniejsze. W przeciwieństwie do reszty - zupełnie serio. Nawet jeśli o tym tak nie myślisz, to ratujesz czyjeś życie. Czy da się to przecenić?
Ja znalazłam powodów 18. Podpowiecie mi, jakie ominęłam? Jakie Wy znajdujecie pozytywy bycia członkiem HDK? Podzielcie się ze mną w komentarzach!
Cudowny wpis! Każdy z nas powinien pamiętać że oddając krew ratujemy życie! Pozdrawiam i podpisuje się pod wszystkim - Ruda ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo kochana! Mała rzecz a ratuje życie!😙
OdpowiedzUsuń