Jestem zapaloną czytelniczką i to nie od dziś. Jednak częściej niż z księgarni - objuczona torbami - wychodzę z biblioteki. Powodów mogłabym wymieniać wiele, ale to temat na osobny post.
Dlatego mam dla Was dzisiaj pięć grzechów głównych, jakie zdarzają się nierozważnym użytkownikom bibliotek. A jeśli do nich należycie - Kochani, pora przestać! 😉
1. Zaginanie rogów stronW celu zaznaczenia cytatu, ciekawego fragmentu, miejsca, gdzie zakończono lekturę.
2. Zaznaczanie fragmentów długopisem, flamastrem tudzież ołówkiemNigdy nie byłam fanką zakładek indeksujących. Ale flamastrem po książce? Długopisem odhaczać akapity? A już zamazywać tekst, aby był nie do odczytania - nie mam słów!
3. Łamanie grzbietówNiestety, w erze klejonych książek się zdarza. Ale jeśli można tego uniknąć, można spróbować, prawda?
4. Zamiast podkładek - filiżanka z kawą!Ślady po kubkach są dość charakterystyczne - nie tylko na blatach i obrusach. Na książkach również!
5. A może tak ciastko do czytania?Uwielbiam jeść podczas oglądania telewizji, w kinie, przy dobrej, wciągającej książce. Mogłabym się nie odrywać godzinami. Ale rurka z kremem, frytki, mango, a może soczysty pomidorek. Słowem - wszystko, co brudzi paluszki i wnętrze książek. Jestem na nie!
Dlatego jeśli korzystacie z bibliotek, mam dla Was cytat, który towarzyszy mi od zawsze.
Bo każda książka żyje tyle razy, ile razy została przeczytana.
Maksym Gorki
Dlatego mam do Was apel. Szanujcie biblioteczne egzemplarze. Traktujcie je jak dobrego przyjaciela, którego lubicie i któremu chcecie zapewnić długie i dobre życie. A czy jest lepszy sposób na zadbanie o kogoś niż okazanie szacunku? Czytając książkę pomyślcie też o kolejnych użytkownikach, czytelnikach, którzy podobnie jak Wy z wytęsknieniem czekają na kolejny tom ukochanej serii albo chcą poznać twórczość nowego autora. A czy chcielibyście uściskać się z przyjacielem, który zwinięty w precel aż lepi się od sałatki? 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz