Cecelia Ahern Pora na życie
Dla wielu z nas życie jest pojęciem równie abstrakcyjnym jak
czas: wiemy, że jest, że upływa, ale nie jesteśmy w stanie wziąć go w rękę czy
zobaczyć. A co gdyby tak wyobrazić je sobie jako coś materialnego, rzeczywistego?
Przyjmijcie, że Wasze Życie jest osobą. Mężczyzną albo kobietą, które zależnie od Waszych poczynań rozkwita lub odchorowuje każdą głupią decyzję. W jakim ta osoba byłaby stanie fizycznym i psychicznym? Do momentu, w którym poznałam Lucy Silchester było to dla trudne do pojęcia. Bo niby jak…? Jakim cudem? Po co? Pozwólcie, że przybliżę Wam nieco, o co się w tym wszystkim rozchodzi.
Przyjmijcie, że Wasze Życie jest osobą. Mężczyzną albo kobietą, które zależnie od Waszych poczynań rozkwita lub odchorowuje każdą głupią decyzję. W jakim ta osoba byłaby stanie fizycznym i psychicznym? Do momentu, w którym poznałam Lucy Silchester było to dla trudne do pojęcia. Bo niby jak…? Jakim cudem? Po co? Pozwólcie, że przybliżę Wam nieco, o co się w tym wszystkim rozchodzi.
[Razem z chłopakiem] W
weekendy nigdy nie siedzieliśmy w domu, wspinaliśmy się jak nie na tę, to na
tamtą górę, w czasie wakacji wyprawialiśmy się do krajów, o których nigdy
wcześniej nie słyszałam. Dwa razy skakaliśmy oboje ze spadochronem, trzy razy –
na bungee. Blake był idealny.
A potem umarł.
Tak tylko żartuję: ma
się doskonale.(…) Jest cały i zdrowy. I wciąż idealny.
Ale go zostawiłam.(…)
No dobra, skłamałam.
To on zostawił mnie.
Lucy Silverstone prowadzi monotonne, pozbawione wygód i
uciech życie. Po zerwaniu z mężczyzną jej życia spotkania z przyjaciółmi są dla
niej przykrą koniecznością. Ze wspaniałego mieszkania przeprowadziła się do
malutkiej nory, do której nikt poza nią nie ma wstępu. Pracuje w miejscu,
którego nie lubi. Zrezygnowała z wielu codziennych przyjemności, bo stały się
dla niej udręką. Jej wieloletni partner, którego ma za ideał, zostawił ją w
pogoni za podróżami, a wszyscy przyjaciele są przekonani, że było wprost
odwrotnie i to ona porzuciła go na pastwę losu. Rodzina Lucy należy do tych
majętnych, w których dzieci są wychowywane wedle ściśle określonego wzorca. I
Lucy, choć już dorosła, nadal nie może przezwyciężyć pewnych ograniczeń, które
jej wpojono. Aby zachować twarz i – jak twierdzi – resztki godności, stała się
notoryczną kłamczuchą. Każde kolejne kłamstwo napędza spiralę, z której, choć próbuje,
nie umie się wyplątać. W końcu kilka najbliższych jej osób postanawia zainterweniować
– zamawiają dla niej Życie. Ma spotkać się z mężczyzną który jest z nią niejako
związany. Jego stan wygląd, stan zdrowia, jego zachowanie i funkcjonowanie
zależy od postępowania Lucy. Jeśli nasza mała kłamczucha sama sabotuje swoje
życie – bo jak to inaczej nazwać? – odbija się to na jej Życiu. Gdy w końcu
bierze sobie do serca, że w jej życiu jednak nie wszystko jest w porządku,
razem z Życiem zaczynają się zmiany. Razem z bohaterką poznajemy lepiej Cosmo,
Dona Lockwooda, Blake’a – czy któryś z nich okaże się wspaniałym partnerem dla
Lucy? Czy jej przyjaciele będą w stanie przebaczyć jej lata kłamstw i tajemnic?
Czy ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie czy raczej nasza bohaterka
w samotności będzie dalej wiodła smutne życie? Jak niewiele trzeba, żeby wyjść
ze swojej skorupy? Aby zmienić swoje życie na lepsze? Aby naprawdę zacząć żyć?
Na te i wiele innych pytań poznacie odpowiedź czytając
wspaniałą książkę Cecelii Ahern. Lekka i przyjemna fabuła, napisana subtelnie i
treściwie. Jak zawsze jest w niej przesłanie i głęboka refleksja, która ma nam
uzmysłowić, jak wielkimi szczęściarzami jesteśmy.
Bo mamy swoje Życie.
Dopóki istniejesz,
istnieje również twoje życie. Dlatego, okazując miłość, czułość i uwagę mężom,
żonom, rodzicom, dzieciom i przyjaciołom, nie powinniśmy zapominać i o nim, bo
twoje życie to ty: zawsze trzyma za ciebie kciuki i dopinguje cię nawet wtedy,
gdy myślisz, że ci się nie uda. Ja na chwilę z niego zrezygnowałam, ale przy
okazji nauczyłam się, że nawet wówczas, szczególnie wówczas, życie nie
rezygnuje z ciebie. Moje nie zrezygnowało. I będziemy o siebie dbać, aż kiedyś
popatrzymy na siebie i powiemy: „Dzięki, że zostałeś (zostałaś) do końca”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz