wtorek, 21 sierpnia 2018

#43 WIATRODZIEJ Susan Dennard

Czy kolejne tomy mogą być równie dobre jak pierwszy? Czy rozstrzelenie wątków i rozdzielenie akcji pomiędzy czterech lub więcej bohaterów zadziała na korzyść książki? I czy sięgnę po kolejną część? O tym już za chwilę!
WIATRODZIEJ
Susan Dennard
SQN

Przed Wami drugi tom sagi Czaroziemie Susan Dennard - Wiatrodzieja. Cóż mogę powiedzieć... Na początek wspomnę, że jest to najsłabiej obfotografowana książka sierpnia, chociaż jeździła ze mną prawie tydzień 😉

O czym jest książka? Jest to kontynuacja dziejów Safi i Iseult oraz postaci, które los postawił na ich drodze: Merika, Vivi i Aeduana. Nasze przyjaciółki zostały rozdzielone, ich jedynym łącznikiem są kamienie więzi - gdy druga znajdzie się w niebezpieczeństwie, kamienie się żarzą. I nic poza tym. Gdzie jest druga? Czy nic jej nie jest? Jak duże niebezpieczeństwo jej grozi? Nic nie wiadomo. Kolejne statki ulegają zniszczeniu, Vanessa i Merik zostają wyciągnięci jak ryby z wody. Chwiejny rozejm na Czaroziemiach zamienia się w otwartą wojnę, a za dziewczynami wyruszają mnogo "łowcy głów" - każdy, kto chce się przysłużyć władcom lub przywódcom band, szuka przynajmniej jednej z nich. Kto jest ich sprzymierzeńcem, a kto chce je tylko wykorzystać? Czyżby Furia, duch zemsty zstąpił na ziemię? Czy krwiodziej odnajdzie Iseult? Jaki będzie efekt jej potyczki? Czy długi życia zostaną spłacone? Jak potoczą się poszukiwania Prastudni? Wiadomo - aby poznać odpowiedzi, sami musicie po książkę sięgnąć, spoilerów nie będzie 😉


A co będzie? Na początek ogólna konstrukcja powieści. Ładnie spaja się ze stylem z części pierwszej. Zmienia się nieco forma - dzieje poznajemy osobno dla każdego z bohaterów. Są to krótkie fragmenty, momentami mam wrażenie, że zbyt krótkie. Akcja nie jest tak wartka jak
w poprzednim tomie, można powiedzieć - trochę za bardzo przegadana. Autorka bardziej skupia się na przemyśleniach wewnętrznych bohaterów niż na wydarzeniach, jednak nadal nie ma nudy.
A wydanie? Okładka piękna, czcionka i papier są w sam raz. Klejona, nie szyta - niestety. Format
w sam raz do torebki. 😉

Czy warto było po nią sięgnąć? Uważam, że tak. Jest pewne, że na pewno sięgnę po kolejny tom. Polubiłam sposób kreacji świata, nie tylko same Czaroziemie. Bohaterowie są wielopłaszczyznowi, nie są wyłącznie czarno-biali. Już nie mogę się doczekać premiery Krwiodzieja!

A Wy? Macie jakieś swoje ulubione sagi?

Pozdrawiam,

Wasza K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz