środa, 12 września 2018

#46 Pani Einstein MARIE BENEDICT

Jaką wizję żony Einsteina miała Marie Benedict? Kim była kobieta, która przebiła się przez mur seksizmu i dostała na uniwersytet w Zurychu? Czy nauka i walka o lepsze jutro zastąpiła jej życie osobiste? Kim była prywatnie? Co zobaczył w niej Albert Einstein? Chodźcie poczytać!

Pani Einstein
MARIE BENEDICT
Znak Horyzont

Najbardziej porywająca powieść obyczajowa ostatnich tygodni. O ile w ogóle można ją nazwać powieścią obyczajową. Jest to niesamowite studium uczuć, motywacji i zachowań młodej kobiety stojącej u progu świata wielkiej nauki, zdominowanego przez mężczyzn. Z czasem z dojrzewającej nastoletniej Serbki przeistacza się kolejno w silną obywatelkę świata, zawstydzoną samotną matkę, zdewastowaną i zaszczutą żonę aż zostaje wolną, niezależną od świata jednostką, która ostatecznie postanawia walczyć o siebie.
Zależało mi na tym, by okazać samodzielność. Nie chciałam, by którykolwiek z moich kolegów widział we mnie bezradną kobietkę. A zwłaszcza pan Einstein. Gdyby dostrzegł moją słabość, nie widziałby we mnie partnerki do badań, prawda?
Kim była Mileva Marić Einstein i jak potoczyły się jej losy? Jedno od razu należy podkreślić - książka ta nie jest biografią. Owszem, zawiera elementy rzeczywiste: postacie, miejsca, wydarzenia, ale cała reszta jest bajką. Jak przedstawiła Mitzę autorka? To kobieta, która podążyła za niewyobrażalnym marzeniem, które wszyscy widzieli jako mrzonkę i nieosiągalny cel - chciała zostać naukowcem. Jej talent był jedynie ułamkiem jej osiągnięć, większość drogi stanowiły nauka i ciężka praca, upór i wytrwałość. Swoją ułomność fizyczną po stokroć nadrabiała umysłem.


Jaką wizję historii poznajemy? Młoda Serbka przyjeżdża do Zurychu pobierać nauki na uniwersytecie. Jej pasją jest fizyka, a w matematyce nie ma sobie równych. Całą swoją uwagę skupia na zdobywaniu wiedzy, zaś w wolnym czasie krok po kroku zaprzyjaźnia się ze swoimi współlokatorkami z pensjonatu - równie utalentowanymi koleżankami z różnych dziedzin: historii, sztuki, literatury. Grającymi podobnie jak ona na instrumentach. Z dziewczynami, które przeszły podobną do niej drogę wyrzeczeń i walki o siebie, swoje racje i należne im miejsce na ziemi. Czy świat nauki będzie dla nich łaskawy? Czy uda im się połączyć życie osobiste z kolejnymi odkryciami i badaniami? Jak wyglądało małżeństwo Einsteinów? I kto stoi za teorią względności?


Marie Benedict przedstawia nam swoją wersję wydarzeń w sposób bardzo realistyczny i szczegółowy, nie pomijając żadnego z aspektów życia Milevy. Poznajemy przemyślenia Mitzy, czytamy z nią listy i odwiedzamy rodzinny dom czy mury uniwersytetu. Razem z nią dowiadujemy się, że Albert jest nią zauroczony, pod jej sercem rośnie dziecko, a sąsiadki użalają się nad jej podbitym okiem. Poza podkoloryzowanym, ale prawdopodobnym, życiorysem żony Einsteina poznajemy realia, jakie panowały ówcześnie - kobiety nie uczyły się matematyki czy fizyki, nie miały dostępu do uczelni wyższych, a zamiast tego szydełkowały, gotowały i zabawiały dzieci. I o ile uważam, że nie ma nic złego w tym, że kobieta zajmuje się domem i oddaje się życiu rodzinnemu zamiast karierze i nauce, przyjmuję to tylko w jednym wypadku - kiedy jest to jej świadomy wybór. A tutaj nie było wyboru. Jedynie nakazy, konwenanse i normy społeczne, które bardziej ograniczały niż rozwijały.

Wydanie? Bardzo spodobała mi się okładka, i choć - książka jest klejona - trzyma się twardo. Druk bardzo wygodny, nie ma się do czego przyczepić. Żeby tak wydawano więcej pozycji!

Ze swojej strony mogę tylko serdecznie polecić, naprawdę warto po nią sięgnąć.❤ Jeśli tylko pojawi się taka możliwość, na pewno wrócę do dzieł tej autorki - bo po prostu warto.

A Wy? Co ostatnio Was poruszyło?

Pozdrawiam,

Wasza K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz