piątek, 26 stycznia 2018

#10 A Ty? Wierzysz w intuicję? Czyli jak napisać harlekina

Tess Gerritsen Prawo krwi (Nigdy nie mów żegnaj)
Rok wydania: 2013 by Harlequin Polska (HarperCollins)
Harlekin sam w sobie nie kojarzy się zbyt dobrze, prawda? Czy to dobrze, czy źle? Czym w ogóle jest harlekin? Skąd się wzięło to pojęcie? Czy Prawo krwi rzeczywiście harlekinem jest? Skąd u mnie taka książka? I czy warto po nie sięgnąć? Odpowiedzi na wszystkie te pytania już za chwilę 😏
Jak zwykle - zacznijmy od początku. Nazwa harlequin (wg Słownika Języka Polskiego wymawiane jako harlekin albo arlekin ⇒ z francuskiego nieme "h") jest to inaczej romansidło, opowieść o tematyce miłosnej, bądź po prostu książka wydana przez kanadyjskie Wydawnictwo Harlequin. Stąd też wzięła się nazwa typu książek - od nazwy wydawnictwa. Jak zobaczycie statystyki, ile tego rodzaju książek jest wydawanych miesięcznie czy też rocznie, jakie mają zasięgi terytorialne czy do jak wielu czytelników (czy też częściej czytelniczek) docierają - dla mnie PORAŻAJĄCE. Nie wiem czy jakikolwiek thriller czy fantastyka mają tak szerokie grono odbiorców. Zobaczcie na przykład tu. Robi wrażenie?

Spotkałam się z określeniem, że to "książka dla kur domowych". Jak dla mnie to po prostu książka, która nie wymaga wielkiego skupienia, zapamiętywania skomplikowanej chronologii i drzewa genealogicznego bohaterów. Coś na szybkie "pochłonięcie". Bezrefleksyjna? Zależy. Bez sensu? Czasem tak. Czy sprosta oczekiwaniom? Zależy, kto jakie ma. Nie jestem wielką znawczynią tego gatunku, ale z tego co zauważyłam, podobnie jak każdy inny typ książki czy filmu, ma pewną powielającą się konstrukcję. Wszystko krąży koło dwóch, góra trzech wątków, wśród których wiedzie prym wątek miłosny - najczęściej poznają się obcy ludzie z zupełnie innych środowiska (czy też "sfer"), na początku się nie lubią, stronią od siebie, a później przeznaczenie/zbieg okoliczności/przypadek/cud sprawia, że zwracają się ku sobie i mamy szczęśliwe zakończenie. Drugi wątek jedynie ich ze sobą styka i nadaje sens (mniejszy lub większy1) fabule. Może to być związane z jakąś osobą, zdarzeniem z przeszłości, miejscem - dowolnie. Cokolwiek Wam wpadnie do głowy - tak, to też się nada. I jakoś się to kręci, czasem lżej, a czasem jak po grudzie i krew z nosa. Czas akcji? Dowolny. Średniowiecze? Ok. XVII wiek? Dobra. Czasy współczesne? Notorycznie. Świat za 100 lat? A czemu nie! A jak z miejscem akcji? W pustyni i w puszczy, w stacji kosmicznej lub na Księżycu, a może w tybetańskim klasztorze? A róbta, co chceta. Każde miejsce jest równie dobre. No i jeszcze wątek scalający: wojna, zamach, pogrzeb w rodzinie, choroba - im bardziej drastyczna i nieprzewidywalna sytuacja, tym lepiej. I już, macie przepis na harlekina! Tylko nie zapomnijcie o najważniejszym składniku - happy endzie! Szczęśliwe zakończenie musi być, w końcu po to po tą konkretną książkę sięgamy. Nie po kilkunastostronnicowe opisy przyrody, wywody historyczne czy naukę geografii. Po piękną (powiedzmy), choć banalnie prostą, historię miłosną i właśnie szczęśliwe zakończenie.

Skoro już każdy z Was wie, jak taką historię napisać, zapraszam na recenzję Prawa krwi Tess Gerritsen. 😉
W Prawie krwi poznajemy historię Willy Maintland, która wraz z matką nigdy nie uwierzyły w śmierć ojca dziewczyny w katastrofie lotniczej w trakcie wojny amerykańsko - wietnamskiej. Ojciec, pilot Air America, zostaje uznany za zaginionego po zestrzeleniu samolotu, którym przewoził cenny dla Stanów, tajny ładunek. Po 20 latach od katastrofy, kierowana przeczuciem matki córka wyrusza do Wietnamu na poszukiwania ojca - żywego lub martwego. Na samym początku jej podróży poznaje Guy'a Barnarda, antropologa, który też prowadzi poszukiwania w Wietnamie. Kobieta uparcie odrzuca propozycję bliższej znajomości z przystojnym Amerykaninem aż do momentu, gdy jej życie (kilkukrotnie) zawiśnie na włosku. Już razem kontynuują do tej pory bezowocne poszukiwania i walkę z wietnamską biurokracją oraz nieznanym wrogiem, który za wszelką cenę nie chce ich dopuścić do prawdy. Co się wydarzyło w trakcie lotu? Co to za tajemniczy ładunek doprowadził do zniszczenia samolotu? Czego lub kogo szuka tajemniczy Guy i co z tym wszystkim wspólnego ma CIA i Braciszek Tuck? Co z ojcem Willy? I najważniejsze - kiedy oboje zrozumieją, że nie można się bronić przed uczuciem? 😉

Skąd u mnie książka? Przypadek.Nie wiem dlaczego ani jakim cudem, ale ubzdurałam sobie, że Tess Gerritsen to autorka kryminałów (jak się okazało słusznie), a tytuł wskazywał, że jakieś akcje kryminalne dziać się będą. I nie sprawdziłam na Lubimy Czytać, a później to już poszło lawinowo - nie lubię zostawiać niedokończonych książek. I według wielu ocen i klasyfikacji to RZECZYWIŚCIE jest kryminał bądź thriller. Czy moim zdaniem zasługuje na to miano? NIE. Zdecydowanie lepiej pasuje tu określenie harlekin. I choć duże oklaski za porywanie się na temat wojen w Wietnamie i Laosie, próby pokazania, jak wszystkie wojskowe działania operacyjne wyglądały od środka, ja nie klasyfikowałabym tej powieści w żaden inny sposób, niż jako romansidło. Lepszej jakości, z dobrze rozbudowanym, acz prostym tłem, ale jednak cały czas romansidło. Punkt za język i spójność (bez żadnych wtrętów "wewnętrznej bogini"...), wartką akcję oraz konsekwencję. Mimo wszystko uważam, że brakuje tu głębi, a bohaterów nie mamy okazji lepiej poznać, przywiązać się do nich, aby później za nimi zatęsknić.
Czy sięgnę po inne dzieła tej autorki? Możliwe, bo czytało się płynnie. Nie został żaden ślad czy refleksja, ale do poczytania gdy ma się słabszy dzień jest ok.

A Wy? Co sądzicie o tego rodzaju lekturach? Z czym kojarzą Wam się opowieści o miłości i romansidła? Czytaliście jakąś powieść Gerritsen wartą polecenia? Zapraszam do dzielenia się opinią w komentarzach!

Buziaki,
Wasza K.💟

1) sensu może też nie być wcale, przykro mi😞

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz