SPRAWA NINY FRANK
Katarzyna Bonda
VIDEOGRAF II 2007
Jak wiele rzeczy może zmienić się przez dekadę? Kiedy wydana została Sprawa Niny Frank - jak opowiada Bonda - zawód profilera nie istniał w Polsce. Znaleźć kogoś, kto mógł udzielić informacji, czym on się zajmuje, jak przebiega szkolenie czy czym się różni profilowanie od wróżenia z fusów - w naszym kraju nie było możliwe. A jednak pisarce udało się znaleźć człowieka, który zdobywał i wykorzystywał wiedzę na temat budowania profilu psychologicznego jako jeden z pierwszych na polskich komendach. Więc czym zajmuje się profiler? Tak jak wspomniałam, buduje profil psychologiczny sprawcy. Czyli? Wyłapuje dane, które są sukcesywnie gromadzone na kolejnych etapach śledztwa, przeprowadza analizę i na podstawie pewnych podświadomych działań sprawcy, tworzy charakterystykę przestępcy. Wyłapuje niuanse, które nie są dowodami w sprawie, a w sądzie często nie zostałyby potraktowane nawet jako poszlaki. Ale stanowią drogę do złapania winnego. A jak to wyglądało u Bondy? Czytajcie dalej!
W Sprawie Niny Frank poznajemy Huberta Meyera, psychologa i policjanta, który na jednej ze śląskich komend próbuje wdrażać znane w innych częściach globu techniki identyfikacji sprawców zbrodni. Sprawą przełomową w jego życiu - zarówno prywatnym, jak i zawodowym - jest śmierć Niny Frank. Znana aktorka i modelka zostaje znaleziona zmasakrowana we własnym domu w małej miejscowości nad Bugiem. Szukając dowodów i tropów, Meyer krok po kroku buduje profil psychologiczny sprawcy. Czy miał ciężkie dzieciństwo? Może jakieś doświadczenie ze szkoły na tyle głęboko wyryło się w psychice mordercy, że postanowił odreagować o latach? Jakim samochodem jeździ? Jakie cechy przejawia? A może to nie pierwsza zbrodnia? I najważniejsze pytania: kto, jak i dlaczego - i jak to udowodnić? Wraz z Niką odbywamy tragiczną podróż po przeszłości. W toku poznajemy jej otoczenie - przed i po przebłysku sławy, której doświadczyła. W jakim gronie się obracała, jakim była człowiekiem, kto lub co spowodowało jej przemianę. Śledzimy początki jej kariery oraz relacje z kochankami, rodziną, współpracownikami. Skąd się wzięła Nina Frank i - choć to kryminał, o dziwo nie jest najważniejsze, a jedynie spaja powieść - kto ją zabił.
Pierwsza powieść autora często jest jego być albo nie być. Od niej zależy, czy znajdzie się chętny do wydania kolejnych. Równie często może okazać się wilczym biletem albo wytworem bez popytu. Jak było w tym przypadku? Czuć, że autorka dopiero kształtuje swój styl. Momentami akcja niepotrzebnie zwalnia albo się wlecze. Ale wolę skupić się na tym, co mi się spodobało. Przeplatają się wątki z przeszłości z teraźniejszości, dzięki czemu poznajemy aktorkę i jej życie. Świetnym zabiegiem było spajanie ich przez, wydaje się, drobiazg: gdy pierwsze zdanie jednego rozdziału było pierwszym kolejnego. Nie wszędzie i nie zawsze, nieco szkoda, ale i tak budowało to spójność i wywoływało kolejne pytania - jaki to ma związek ze zbrodnią?
Jak wyciągam rękę po dzieła jakiegoś autora lubię prześledzić jego twórczość krok po kroku, od najwcześniejszych dzieł po bieżące. Chcę poczuć, jak jego styl się zmienia, a twórczość ewoluuje. Jak znalazł się w punkcie, w którym jest teraz. Sięgnęłam po Sprawę Niny Frank, aby poznać klimat i atmosferę, jaką buduje Katarzyna Bonda w swoich powieściach. Jest tu pole do pracy i miejsce na rozwój i na pewno - choć pierwsza - nie jest to jej jedyna książka, którą przeczytam.
Podobno jeśli w pierwszym akcie sztuki pojawia się niepozorna postać, w ostatnim okaże się mordercą. Czy i tym razem tak będzie? Musicie przekonać się sami!
Pozdrawiam i zapraszam do lektury!
Wasza K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz