Terry Pratchett
PIEKŁO POCZTOWE
Wydane w 2004 by Prószyński i S-ka
Ostatnio zdecydowanie za dużo tu młodzieżówek i kryminałów, więc aby nieco urozmaicić, dzisiaj coś również dla dorosłych. Przed nami - Terry Pratchett! Większości z Was zapewne nie trzeba go nawet przedstawiać. Po jego dzieła od dekad sięgają setki tysięcy czytelników. Wiem sama po sobie - po większość jego powieści można sięgać raz po raz i zawsze wniosą coś nowego. Niedawno po raz kolejny sięgnęłam po Piekło pocztowe i - skoro to już n-ty raz, czyli uważam że książka warta uwagi - podzielę się z Wami moją opinią.
Jaki absurd mamy obśmiany tym razem? Dzisiaj nieznośna dla nas jest Poczta, która najwyraźniej na całym świecie boryka się z podobnymi problemami. Jaki jest najgorszy? Nowe technologie. Ani w książce, ani na świecie większość poczt nie może się z nimi równać. Bo jak wysyłany tradycyjną pocztą list może się równać z mailem lub, jak w tym przypadku, z wiadomością semaforową - odpowiednikiem naszego telegramu? Kluczowym środkiem porównawczym jest tu czas, a jak długo jeździec może jechać bez przerwy, aby dostarczyć list? Ilu ludzi trzeba do tego zatrudnić, aby taki kawałek papieru dotarł na drugi koniec Dysku? Przy semaforach Kompanii Wielkiego Pnia wiadomości przemieszczają się z prędkością światła, a tradycyjne formy transportu nie mają prawa bytu. Jednak czy systemem przesłon świetlnych można przesłać pocałunek, którym zakochani pieczętują swoje listy? Czy telegram będzie miał zapach perfum pożądanej kobiety? Czy da się nim przewieźć zasuszony kwiat albo inny materialny symbol wspomnień? Na tych hasłach opiera kampanię odbudowy zapomnianego Urzędu Pocztowego w Ankh-Morpork jej nowy poczmistrz, Moist von Lipvig. Dawniej oszust najwyższej klasy, który dokonał skoku życia. Dzisiaj złapany musi unieść konsekwencje, na jakie skazało go życie wyjętego spod prawa złodzieja. Ma jednak wybór: poza ułudą wolności jedną z opcji jest poprowadzenie Urzędu Pocztowego do dawnej świetności. Cały czas szukając kruczków umowy i sposobu na ucieczkę, krok po kroku wprowadza swoje rządy wśród pracowników. Na głowie poza niereformowalnymi podwładnymi ma Kompanię Wielkiego Pnia i ciemne sprawki kierownictwa, Dymiące Gnu, tyrana-nie-tyrana Vetinariego, brak funduszy, stowarzyszenie ochrony golemów i nieposkromioną Bellę Dearheart. Dla własnego dobra Moist musi doprowadzić do porządku Urząd i sprawić, aby zaczął funkcjonować bez strat w poczmistrzach. Czy takie coś ma prawo się udać?
Zabawne perypetie i komentarze są tylko kroplą na liście argumentów, dla których warto sięgnąć po Piekło. Uwielbiam absurdy tej wymyślonej rzeczywistości, które równie dobrze mogłyby wydarzyć się u nas. Jak budowane były największe imperia dzisiejszego świata? Na czym opiera się nasz ład korporacyjny? W jaki sposób upadają największe (w tym też państwowe) firmy dookoła świata? W końcu jak powstały znaczki? Krok po kroku autor prowadzi nas po działaniach i rozważaniach Moista - w niesamowicie logiczny i spójny sposób poznajemy schemat funkcjonowania umysłu jednego z największych zbrodniarzy Świata Dysku. Jego logikę. Jak myślał, jak działał, dlaczego. Czy jesteśmy w stanie przewidzieć jego następny krok? Czy wiemy, jak bardzo się zaangażuje w sprawy, w które wierzy? Co jest w stanie poświęcić dla miłości? Aby poznać odpowiedzi na te wszystkie pytania jest szybki, przyjemny sposób - należy sięgnąć po książkę 😉 Poza niesamowitą przemianą wyjętego spod prawa złodzieja możemy pośmiać się z zabawnych dialogów i poznać rozwiązania, które - choć proste - mogą usprawnić naszą rzeczywistość. I najważniejsze, czego się uczymy pod pierzynką z żarcików i absurdów - nie ma nic cenniejszego od wiary. To ona sprawia, że możemy dokonać niemożliwego i nawet największe umysły bez niej byłyby nikim. Dlatego uwierzcie, że możecie zmienić świat i pamiętajcie - ogranicza nas tylko własna wyobraźnia! Niech nikt Wam nie wmówi, że jest inaczej.
Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz polecam!
Wasza K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz