SAGA O FJALLBACE, cz. 4 - 6
Camilla Lackberg
Wydawnictwo Czarna Owca
Tom 4: OFIARA LOSU
Na komisariat w Tanumshede trafia nowa policjantka. Już pierwszego dnia musi zmierzyć się ze śmiertelnym wypadkiem samochodowym. Do tego, aby wypromować okolicę, w mieście kręcony jest telewizyjny reality show - coś jak nasze ___ Shore. Z czasem pojawiają się kolejne zwłoki, znajdowane w różnych miejscach i okolicznościach, program budzi coraz większe poruszenie, a do tego przeszkadza policji w śledztwie (co tamtejszej policji nie przeszkadza?). Kto zabił schodzi nieco na drugi plan. Autorka skupia się raczej na tym, jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek, aby stać się nie tyle sławnym, co rozpoznawalnym. Jak bardzo społeczeństwo łaknie oglądać pewne działania, które - kwalifikowane jako zdegenerowane i zwyczajnie głupie - dawniej prowadziłyby do wykluczenia czy marginalizacji? Do tego Erika i Patrick jako rodzice malutkiej Mai szukają równowagi zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym, zaś Anna próbuje otrząsnąć się z całokształtu sprawy z Lucasem.
Tom 5: NIEMIECKI BĘKART
"Coś mu pękło w uchu" - chyba najczęściej pojawiająca się w książce fraza. Mocno naciągając rzeczywistość można uznać, że to jedno zdanie zawiera całą fabułę książki i ciąg przyczynowo - skutkowy zbrodni. To tu zaczyna i kończy się akcja.W piątej części para nastolatków znajduje zwłoki starszego mężczyzny. Nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że jest to przyjaciel matki Eriki z dzieciństwa. Aby umożliwić żonie pracę nad nową książką, Patrick rozpoczyna urlop ojcowski, ale nie potrafi odsunąć się od śledztwa w sprawie morderstwa. Jeśli włączymy do tego tematykę neonazizmu we współczesnej Szwecji, zbrodnię sprzed lat oraz niewyjaśnione zapiski matki Anny i Eriki wraz z tajemniczym medalem - mamy przepis na intrygę. Czy jednak warto sięgnąć po Niemieckiego bękarta?
Autorka lekko przeplata wydarzenia z czasów wojny z teraźniejszymi - nie ma się do czego przyczepić. Do tego rozwijane są wątki z poprzednich tomów, dotyczące głównie relacji matki z córkami i kolejnych związków Mellberga, powrót byłej żony Patricka, a nawet mała zapowiedź dotycząca kolejnej części. Jednak cała intryga, kto zabił, jak, dlaczego, kim był Hans... Wszystko wydaje mi się przewidywalne. Doczytanie książki w pewnym momencie po prostu było formalnością. Owszem, podoba mi się to, że całość jest logiczna, składa się do kupy, ale... No właśnie, ale. Czy to nieudolność policji, nie do końca przemyślana fabuła, a może zwykłe opóźnianie momentu kulminacyjnego i następującego po nim rozwiązania - tego nie wiem. Ale o ile książkę czyta się dobrze, o tyle wydaje mi się rozwleczona. Spowolniona. Umiarkowana. Na siłę uspokojona. Brakuje jej tempa dobrego kryminału, który trzyma w napięciu - jeśli nie przez cały czas, to przynajmniej prowadząc do kulminacji. Nie odkładasz wtedy książki na później, nie omijasz ani linijki choć połykasz zdania, czekając na rozwiązanie. Tutaj jednak nie wzrośnie Wam ciśnienie, nie zabraknie Wam tchu, nie dowiecie się niczego, czego sami byście nie wymyślili wcześniej.
Tom 6: SYRENKA
W Syrence spotykamy Christiana Thydellla, bibliotekarza, który właśnie szykuje się na premierę swojej książki. Może się wydawać, że przerasta go sukces, jaki odniósł i popularność jaką nagle zdobywa. Jednak przyczyna - jak w innych przypadkach - leży w przeszłości. Kim tak naprawdę jest tajemniczy Christian? Jaki związek ma wydanie książki z zaginięciem Magnusa Kjellnera? Jak daleko posunie się sprawca? Czy sami wiemy, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć w swoim zezwierzęceniu?Zdecydowanie najlepsza część z tych trzech. Postawiłabym ją na równi z Kamieniarzem. Ponownie Lackberg zestawia aktualne wydarzenia z tymi z przeszłości, ale z każdym kolejnym tomem robi to coraz bardziej sprawnie. Krok po kroku poznajemy szczegóły z przeszłości Christiana, która najwyraźniej jest kluczem do zagadki. Jednak rozwiązanie całej tragedii - ja sama bym na to nie wpadła. To, jak głęboko tkwi przyczyna i jak bardzo jest potworne, ile złego może dopuścić się jeden człowiek, zdecydowanie mnie przerosło. Książka powoli się rozkręca, ale ostatnie 100, 150 stron trzyma w napięciu. Nie mogłam się oderwać, gdy autorka odkrywała przede mną kolejne karty. Bardzo spodobał mi się zabieg, jaki widać w seriach o Chyłce i o Forście u Mroza, gdzie ostatnia strona, akapit, ostatnie zdanie, zmieniają oczekiwanie na kolejny tom w okres pełen napięcia, który się przedłuża w nieskończoność. Czy sprawiedliwości stało się zadość? Co musi się stać, aby wyrównać rachunki przy takim bestialstwie? Czy jednym zdaniem można zmienić sens całej książki? To już oceńcie sami.
Ostatnio rzuciła mi się w oczy opinia na Lubimy Czytać, gdzie jeden z użytkowników bardzo trafnie stwierdził, że jak na tak małą miejscowość, współczynnik morderstw jest bardzo wysoki. Nie chciałby spędzać tam wakacji, bo jeszcze padłoby na niego. 😉 Miejscowość przedstawiana jest nam jako turystyczne centrum rejonu - przy kolejnych seryjnych mordercach, którzy urzędują w okolicy, aż dziw, że mieszkańcy nie poszli jeszcze z torbami.
Dlaczego z uporem maniaka sięgam po kolejne tomy? Jestem ciekawa, jaką tematykę społeczną lub problem poruszy autorka. Do tej pory była już przemoc domowa, neonazizm, seksizm, rasizm, temat lekceważonej często depresji poporodowej czy alkoholizmu. Czyli coś, co może przydarzyć się każdemu i jest dookoła nas, często nawet w najbliższym otoczeniu. I choć momentami są flaki z olejem, mamy dość ciekawe zawiązki powieści. Aby uzyskać kryminał trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej strony wystarczyłaby dobra redakcja. Jak na razie jest zadowalająco, choć Syrenka dała mi nadzieję, że będzie lepiej. Także walczę dalej i może już niedługo uda mi się dotrzeć do Czarownicy?
Pozdrawiam i wysyłam mnóstwo mocy!
Wasza K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz