piątek, 27 kwietnia 2018

#25 Philip Pullman ZORZA PÓŁNOCNA

Czy po publikacji Władcy pierścieni, Harrego Pottera, Świata Dysku, Artemisa Fowla i kilku sag Trudi Canavan jest jeszcze pole manewru dla pisarzy? Co nowego jeszcze mogą wymyślić autorzy fantastyki? A może wszystko już było? O tym, czy warto sięgnąć po Mroczne materie i czy rynek powieści fantastycznych został nasycony, już w tym wpisie - serdecznie zapraszam!

Philip Pullman
ZORZA PÓŁNOCNA
Wydawnictwo Albatros
Zorza północna - pierwszy tom trzytomowej sagi Mroczne materie Philipa Pullmana, w której opisywany jest świat pełen magii, fantastycznych istot, naukowych teorii i niecodziennych przygód. W tomie pierwszym poznajemy Lyrę, kilkunastoletnią sierotę, która mieszka w Kolegium Jordana w Oksfordzie. Psoci, przeżywa mniejsze i większe przygody, a gdy tylko natrafi się jej okazja, pobiera nauki od profesorów żyjących w Kolegium. Jej nieodłącznym towarzyszem jest Pantalaimon - dajmon, który przybiera postacie różnych zwierząt. Opisywana wyprawa zaczyna się, gdy Lord Asriel przybywa do Kolegium i przedstawia niezrozumiałe dla Lyry teorie o Pyle i podróżach między równoległymi światami. W całym kraju bez śladu giną kolejne dzieci, zaś swoje wpływy poszerza tajemnicza organizacja religijno-naukowa. Aby nie zdradzać Wam zbyt wiele dodam, że gdy zostaje porwany Roger, przyjaciel Lyry, wyrusza ona na poszukiwania całej gromady zaginionych maluchów i ich dajmonów. Po drodze spotyka ją cała masa przygód, dowiaduje się prawdy o swojej przeszłości i pochodzeniu, zostaje włączona do zupełnie niecodziennej społeczności, a do tego odkrywa swój nieprzeciętny talent. Opowieść toczy się w sposób płynny, a wszystko postrzegane jest oczami dziecka - narrator nie jest wszechwiedzący, a rozumienie i wnioskowanie ogranicza się do percepcji bohaterki.Wyjaśnia to niektóre niejasności, ale jest też prostolinijne i szczere. Mała postępuje zgodnie ze swoim osądem, a wszelkie konwenanse odsuwa na bok, przez co powieść wiele zyskuje. Nie jest to typowa słodka książka - sporo jest w niej mroku i cieni i nie wszystko da się osądzić w kategoriach białe czy czarne, stąd moim zdaniem nie nadaje się dla bardzo młodych czytelników, dla których może być za ciężka, za trudna czy za smutna.


Jak określiłabym Zorzę północną? Niesztampowa. Przychodzi mi na myśl Eoin Colfer i jego Artemis Fowl - tutaj podobnie, jak w sadze o przygodach Artemisa, magia łączy się z technologią, a naukowcy szukają racjonalnego wyjaśnienia każdego zdarzenia. Obok latających na miotłach czarownic, dajmonów krążących wokół swoich współtowarzyszy, mamy twierdzenia o materii, fizyce jądrowej, wyższej chemii i wielu mechanizmach. Rzeczywistość powieści skonstruowana w sposób nieco chaotyczny i początkowo niejasny, z czasem rozwija się i nabiera sensu. Wraz z biegiem akcji dostajemy definicje niezbędne do zrozumienia istoty powieści, które najwyraźniej autorowi wydają się być tak oczywiste, że o nich nie wspomina na samym początku. Zanim byłam w stanie swobodnie poruszać się po tej rzeczywistości chwilę to trwało - czym są dajmony, na czym polega ich fenomen, czy zwierzęta rzeczywiście potrafią mówić i jakim cudem mała Lyra żyje w taki, a nie inny sposób.

Polecam dla nieco starszych czytelników, zarówno ze względu na zawiłości fabuły, jak i na wydanie - mała czcionka i prawie zerowa interlinia mogą zniechęcić młodszych czytelników już od samego początku. Czytając kilka pierwszych rozdziałów aż musiałam sprawdzić, czy oby na pewno sięgnęłam po pierwszy, a nie któryś z kolejnych tomów, bo bardzo wielu rzeczy nie rozumiałam. Trudno było mi wdrożyć się do czytania, bo nie dość że jesteśmy rzuceni na głęboką wodę nowego świata, to wydanie średnio się sprawdza podczas czytania w podróży. Należy też zwrócić uwagę, że powieść jest dość mroczna i o ile opowiada nam przeżycia dwunastolatki, o tyle dla dwunastolatków moim zdaniem się nie nadaje. Ogromny plus za piękne okładki, niestety nawet to nie ratuje tego wydania pok kątem wizualnym i praktycznym.

W skrócie zadałam pytanie, czy rynek fantastyki jest zapełniony? Zdecydowanie NIE. Na każdym kroku pojawiają się nowe powieści zarówno dla młodzieży, jak i dla dorosłych czytelników, które wprowadzają nas w inny, nieznany świat. I choć wydawanych jest wiele (przepraszam za wyrażenie) gniotów, powielających cudze treści, to równie wiele jest powieści i sag, które kreują własne realia. Alternatywne rzeczywistości, wymyślone światy, czasem równoległe do naszego - na każdą powieść znajdzie się miejsce i jak zawsze OGRANICZA NAS WYŁĄCZNIE WŁASNA WYOBRAŹNIA. I autorów też. Dlatego warto sięgać po coraz to nowe pozycje, bo nigdy nie wiemy kiedy trafi nam się jakaś perełka.

A Wy, co sądzicie o dzisiejszej fantastyce? Może macie jakiegoś ulubieńca, po którego warto sięgnąć? Czekam na Wasze opinie i polecenia!

Buziaki,

Wasza K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz