Dziewczyna z Brooklynu
GUILLAUME MUSSO
Albatros
Ile stron trzeba przeczytać, aby móc bezkarnie odłożyć niepasującą nam książkę z poczuciem spełnionego obowiązku? Ta konkretna chodziła za mną prawie 3 tygodnie - jak na mnie to nieskończenie długo! Ale przeczytałam i mogę ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że w połowie książki, gdy akcja się rozkręca i trup ściele się gęsto, czytanie z nieprzyjemnego obowiązku zamieniło się w przyjemność. Jednak kto czyta thriller - jak definiuje książkę wydawca - do połowy, aby się wciągnąć? Tylko najwytrwalsi - większość po prostu ją odłoży. Na szczęście upór wygrał
i doczytałam. I choć mnie od początku nie porwała, to było warto poznać puentę.
O czym jest książka? Poznajemy uroczą, zapatrzoną w siebie parę, która na wakacjach celebruje wspólny czas. Gdy schodzą na temat przyszłości, rozmowa zamienia się w kłótnię, a Raphael wybiega, zostawiając Annę samą. Gdy po chwili mężczyzna wraca do domku, wita go zdemolowane pomieszczenie, a po kobiecie jego życia nie ma ani śladu. Rozpoczynają się "gorączkowe" poszukiwania: w jej mieszkaniu, ulubionych kawiarniach, po przyjaciołach. Nasz pisarz krok po (bardzo powolnym) kroku odkrywa prawdę o przeszłości swojej ukochanej. Kim była zanim się poznali, skąd torba pełna pieniędzy w jej mieszkaniu, kto należy do jej rodziny.
Mamy oczywiście zbrodnię z przeszłości, traumatyczne przeżycia, a nawet powiązania polityczne. Patrząc na fabułę z lotu ptaka, intryga była zawiązana w bardzo ciekawy sposób. Każde wydarzenie miało drugie dno, kolejne fakty powoli łączyły się w jedną całość, zaś przyczyny nie były oczywiste. Sięgając po książkę moim zdaniem rozwiązanie nie było do końca do przewidzenia. Owszem, były pewne przesłanki, z czym sprawa może się wiązać, ale bez wielu faktów powiązanie ze sobą wskazówek byłoby trudne - możliwe do wywróżenia z fusów. Sprawiało to wrażenie, że autor nie do końca miał pomysł, jak chce to wszystko rozegrać, zaś pomysł na książkę rodził się wraz z upływem czasu akcji.
Z aspektów technicznych - ogromny plus. Okładka jest piękna, wydanie składne. Wygodna czcionka, może nieco za małe marginesy od strony grzbietu, dobra interlinia - słowem: forma nie utrudnia czytania. Napisana konkretnym, prostym językiem. Książka porywa, ale dopiero od pewnego momentu - zabrakło mi takiej gradacji napięcia, budowania emocji od pierwszej strony. Może koło 130, 150 strony, podczas pierwszej prawdziwej strzelaniny wreszcie odczułam, że powieść mnie wciąga. A później to już poszło, chciałam dowiedzieć się co dalej.
Czy polecam? Tak, jeśli nie przeszkadza Ci powoli rozkręcająca się akcja. Jeśli lubisz kryminały,
a masz problemy z sercem. Jeśli chcesz zobaczyć, jak wydarzenia sprzed 20 czy 30 lat z historii osoby z Twojego otoczenia mogą wpłynąć na TWOJE życie. I że nigdy nikogo do końca nie znasz - nawet samego siebie.
Jednak wolisz wartką akcję, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony? W takim razie tej pozycji nie polecam, lepiej wybrać kolejnego Kinga czy Christie.
A Wy? Po co sięgacie, aby zatopić się w powieści i odpłynąć? 😉
Pozdrawiam i czekam na Wasze odpowiedzi!
Wasza K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz