JAKUB MAŁECKI
SQN
Mam ogromny sentyment do polskich autorów - zostało mi tak jeszcze z czasów lektur szkolnych. Sienkiewicz, Prus, Reymont mają zupełnie inny smak niż Homer, Dostojewski czy Szekspir. Dlatego z ogromną radością mogę powiedzieć, że po Jakuba Małeckiego warto sięgnąć. Nikt nie idzie to porywająca lektura. A o czym jest i co mi się w niej podoba? Już opowiadam!
Mam w rękach opowieść, którą trudno mi jednoznacznie sklasyfikować. Jest to zarazem saga o życiu trzech rodzin, powieść obyczajowa, psychologiczna, nawet miłosna. Dlatego nie będę jej szufladkować - przecież nie wszystko trzeba. Mamy prostą, spójną okładkę. Łamanie mnie osobiście zachwyca - lubię duże, wyraźne litery i konkretne interlinie ze względów praktycznych. W końcu to nie są wydania kieszonkowe, literki nie muszą być naściubiane blisko siebie, a czytanie ma nie tylko dawać nam treść lektury, ale i przystępną formę.
A o czym jest książka? Poznajemy Marzenę, Olgę, Igora i ich rodziny. Ich historie splatają się w różnych momentach życia. Olga, mała dziewczynka, w ogrodzie której chłopiec grabi liście. Marzenka, która kolekcjonuje fontanny. Dzik, który biegnie przez ulicę, ściskając plecak z balonami. Igor zafascynowany poezją Ransetsu i Basho. Antoni, który wykonał wywrót przez lewe skrzydło. Marcin i rzeczy, które po prostu się zdarzają. Jaki związek ma student japonistyki z rachunkami maklerskimi? Jak można porzucić świetnie płatną posadę na rzecz pracy w Wypiekarni? Co musi się stać, aby bliscy ludzie stali się dla siebie obcy, później na powrót bliscy? I skąd tytuł Nikt nie idzie?
Dzisiaj nie będzie spolerowania. Nie zdradzę Wam nic ponadto - a dlaczego? Ponieważ warto naprawdę samemu, bez znajomości żadnych detali, po tę książkę sięgnąć i poznać osobiście. Nie jest to książka bezrefleksyjna, nie jest też przeznaczona dla koneserów. Każdy może ją przeczytać i zagłębić się w koleje losu bohaterów. Napisana pięknym językiem - bo piękno tkwi w prostocie. Bez udziwnień i wtrętów z obcych języków. Wiem dzięki niej, że warto sięgnąć po więcej książek tego autora, a powieść głęboka wcale nie musi być trudna. A zakończenie książki? To już musicie dopowiedzieć sobie sami.
Wasza K.
Mam w rękach opowieść, którą trudno mi jednoznacznie sklasyfikować. Jest to zarazem saga o życiu trzech rodzin, powieść obyczajowa, psychologiczna, nawet miłosna. Dlatego nie będę jej szufladkować - przecież nie wszystko trzeba. Mamy prostą, spójną okładkę. Łamanie mnie osobiście zachwyca - lubię duże, wyraźne litery i konkretne interlinie ze względów praktycznych. W końcu to nie są wydania kieszonkowe, literki nie muszą być naściubiane blisko siebie, a czytanie ma nie tylko dawać nam treść lektury, ale i przystępną formę.
A o czym jest książka? Poznajemy Marzenę, Olgę, Igora i ich rodziny. Ich historie splatają się w różnych momentach życia. Olga, mała dziewczynka, w ogrodzie której chłopiec grabi liście. Marzenka, która kolekcjonuje fontanny. Dzik, który biegnie przez ulicę, ściskając plecak z balonami. Igor zafascynowany poezją Ransetsu i Basho. Antoni, który wykonał wywrót przez lewe skrzydło. Marcin i rzeczy, które po prostu się zdarzają. Jaki związek ma student japonistyki z rachunkami maklerskimi? Jak można porzucić świetnie płatną posadę na rzecz pracy w Wypiekarni? Co musi się stać, aby bliscy ludzie stali się dla siebie obcy, później na powrót bliscy? I skąd tytuł Nikt nie idzie?
Dzisiaj nie będzie spolerowania. Nie zdradzę Wam nic ponadto - a dlaczego? Ponieważ warto naprawdę samemu, bez znajomości żadnych detali, po tę książkę sięgnąć i poznać osobiście. Nie jest to książka bezrefleksyjna, nie jest też przeznaczona dla koneserów. Każdy może ją przeczytać i zagłębić się w koleje losu bohaterów. Napisana pięknym językiem - bo piękno tkwi w prostocie. Bez udziwnień i wtrętów z obcych języków. Wiem dzięki niej, że warto sięgnąć po więcej książek tego autora, a powieść głęboka wcale nie musi być trudna. A zakończenie książki? To już musicie dopowiedzieć sobie sami.
Wasza K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz