środa, 5 września 2018

Literacki Sopot 2018 - edycja francuska

Festiwale literackie - czy warto odwiedzać? Czego można się po nich spodziewać? Jak połączyć spotkania autorskie z obejściem miasta i odwiedzeniem miejsc z pysznym jedzeniem? Jakie miejsca Wam polecam do odwiedzenia na kolejnym Literackim Sopocie? O tym już za chwilę!

Cóż mogę powiedzieć. Wstyd i hańba - na obecne sprawozdanie z festiwalu czekaliście zdecydowanie za długo. Nie ma na to wymówki. Dlatego dzisiaj chcę Wam opowiedzieć pokrótce
o sopockim festiwalu i spróbować zdefiniować, czy warto brać udział w kolejnej edycji?

Tematem przewodnim tegorocznych spotkań literackich nad morzem była literatura francuska. Kilka małych namiotów dla wydawców przy molo w Sopocie, emisje filmów, warsztaty czy możliwe zwiedzanie ciekawych obiektów takich jak Biblioteka Grand Hotelu czy Państwowa Galeria Sztuki.


Na początek chcę podkreślić, że wyjazd był fantastyczny ⇒ co zawdzięczam głównie towarzystwu, do którego też możecie zajrzeć tu:
  • Emilka z Weznieczytaj
  • Magda i Natalia od Dwiestronykultury ). Zaś co do części merytorycznej festiwalu, moja opinia będzie mocno stronnicza. Jak się tu do niej odnieść, aby nikt nie poczuł się pokrzywdzony? Chyba najlepiej szczerze.
Wydarzenia, w których udało mi się wziąć udział zaczęły się od spotkania z Olgą Tokarczuk - jak na środek normalnego dnia roboczego, pojawił się na nim tłum. Słuchacze, czytelnicy, dziennikarze. Głównie kobiety. Pan Nogaś w roli prowadzącego, leżaki, sofy w klubokawiarni z plażą i pysznymi napojami. Trafne pytania, ciekawe puenty, nieoczekiwane tematy. Poza niesmakiem, który zrodziło lekceważenie przez autorkę pewnej grupy wiekowej czytelników, wszystko przebiegło wzorcowo. Nawet komentarze i pytania zmierzające w stronę polityki nie były niegrzeczne czy nachalne. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o części dla aktywnych uczestników spotkania z Alainem Mackanbou, bo końcowa część panelu przerodziła się ze spotkania literackiego w wiec polityczny. Cóż zrobić. Autor jednak swoją aparycją i charyzmą rozświetlił całą dyskusję, co jest bardzo pozytywne.


Ale ale - poza spotkaniami autorskimi atrakcji było wiele. Udało nam się dostać na emisję filmu Do zobaczenia w zaświatach - ekranizacji powieści Pierre'a Lemaitre'a, który był gościem festiwalu.
I jedno jest pewne - zachwyty nad filmem nie są ani trochę przesadzone! Z ogromną radością sięgnę po książkę i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza niż film 😁


Krytyka polityczna zorganizowała park pełen książek - zapełniła Park Północny cudnymi regałami z książkami. Każdy znalazłby coś dla siebie! Do tego warsztaty, mini spotkania, relaks z książką na leżakach i kocach... I jeszcze najlepszych listy książek na 100-lecie Praw Wyborczych Kobiet podzielonych na kilka kategorii: przeciw kobietom,odważ się!, uwalnianie bogini (Nie! Nie ma tu nic z Greya 😁), przygody płci czy tkanka codzienności.

Obowiązkowa była również wizyta w Muzeum II Wojny Światowej, ale to już zupełnie inna, dłuższa historia. Pytanie tylko, czy chcielibyście ją usłyszeć?😉

A Wy, jakie macie doświadczenia z festiwalami literackimi? A może macie innych faworytów: muzyczne, kinowe, kosmetyczne? Dawajcie znać!

Pozdrawiam!

Wasza K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz